Zawsze byłem zwolennikiem awangardy, miałem słabość do kart i klanów mało popularnych, zagrywek odbiegających od normy, ale też i teorii które budziły powszechne zdumienie. I pewnie dlatego uznany zostałem za swoistego dziwaka UR, cieszy mnie więc tym bardziej kiedy ludzie podzielają moją aurę nie poważnego podchodzenia do wielu spraw, na przykład do majątku i traktują Clintzy oraz karty jako środki do zabawy, a nie cel sam w sobie gdzie dobra zabawa jest drugorzędna.
Powstał oto turniej, inny od innych bo nie trzeba fechtować umysłem i taktyką, a ciętym językiem i ogromny poczuciem humoru. W dodatku całkowicie bezpłatny, gdzie znów nagrodę skromną bądź skromną, da się wygrać. Ale przecież nie o pieniądze się tutaj rozchodzi...
Panie, panowie, Torby z głów oto pierwszy turniej UR-owskiego kawału!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz