Ostatnio rozśmieszyły mnie dobitnie komentarze, jakoby karta którą jest Diana była ulepszonym Numarem i tak jak jego, ją też się przecenia. Jednakże główną osobą z którą o tym rozmawiałem bądź co bądź noobem nazwać nie mogłem, stwierdziłem więc że należałoby rozpisać czemu uważam że Diana jest o wiele lepsza od Numara i czemu to bonus właśnie jest tutaj kluczowym elementem. Znając owego pana i tak nie będzie skory on się ze mną zgodzić, jednakże no cóż... Może inni się ze mną zgodzą :)
Weźmy na początek takiego Oflgna. Jest kartą z serii 5-gwiazdkowych kart o statach 7/5 i umiejętności life per damage. Jednakże gdy popatrzymy na jego "siostry" czyli na Kreen Cr, oraz Dithe, zwłaszcza Dithe zrozumiemy jak znaczące różnice tworzy tutaj... Bonus. W teorii Ditha powinna być lepsza od Oflgna, przecież przy bonusie Pussycatsów jej olbrzymi life-gap staje się jeszcze bardziej olbrzymi. W praktyce jednak Dithą gra mało kto, a Olfgna wielu graczy gloryfikuje do miana najlepszej 5* Vortexów. Wszystko przez unikatowy bonus tego klanu, który sprawia że pomimo dokładnie tych samych statystyk oraz tej samej umiejętności, Oflgn jest lepszą kartą od Dithy. Wszystko przez to że możliwości wyprowadzenia 14 pkt lifegapa jest przy bonusie z Def:Recover 2/3 pillz śmiertelne. Przeciwnik musi brać na siebie brzemię 14 pkt do odrobienia, bądź faktu że przeciwnik będzie miał znacząco więcej pigułek. W przypadku Dithy jest zupełnie inaczej, jest ona kartą atutową jak Ofgln z tą różnicą że jej zablokowanie oznacza dla nas z natury klęskę. Bonus pomaga w małym stopniu, gdy rdzeniem walki jest wbicie się, nie wbicie się Dithą.
Zwracam tutaj uwagę na to jak bardzo bonus determinuje taktykę oraz użyteczność kart, jasne powiecie że to oczywistość. Ale ja i tak wiem że wielu z was wciąż spogląda na klan i ich bonus jako dwie oddzielne rzeczy. Na przykład wezmę klany Ulu Watu i Bangers. Mają identyczny bonus, a jednak gra się nimi zgoła odmiennie. Mimo to w obu klanach odgrywa on kluczową rolę. W Bangers jest niemal niezbędny, ponieważ zapewnia ich kartom odpowiedni power, kiedy umiejętność wieńczy dzieło. W Ulu Watu jest za to kluczowy, bo to dzięki niemu możemy mieć karty wręcz przepakowane powerem. Zmierzam do tego że pomimo podobieństw bonusów, mogą one być zupełnie inaczej wykorzystywane przez dany klan.
Teraz przejdę do problemu, jaki natchnął mnie do tego postu, porównywanie Numara do Diany. Uważam że jest to kompletnie bezsensu. Wszystko przez różnicą w bonusach. Bowiem bonus Pussycatsów to nie jest jakiś "dodatek", to esencja tego klanu. Należy sobie uzmysłowić że ideą i mocą kociaków jest to że przy nich life-gap staje się po prostu mniejszy. Przestaje się on rozgrywać na liczbach jak 4-6-8, a zaczyna na liczbach 2-4-6. Dlatego Diana jest świetną kartą. Jeśli się nią wbijemy i zadamy 7 lifegapa, to na przykład Cliff po niej zada nam jedynie 6 lifegapa, (a może nawet 3 jeśli tą 2* będzie Ivana XD). I to jest główna przewaga Diany nad Numarem. Bonus Ulu Watu czyni ich power olbrzymim, ale Bonus Pussycatsów czyni life-gap kociaków jeszcze bardziej drastycznym. Ile razy słyszało się o walkach w którym przeciwnik wygrywał wygrywając tylko jedną rundę Charlie na fury? A ile o takich gdzie wygrywał wjeżdżając Stanlym na fury? No właśnie.
Trudno mi pisać tutaj coś odkrywczego, bowiem uważam że każdy rozgarnięty gracz wie jak bardzo bonus determinuje klan i karty. (Koronny przykład = Skellz) Wierzę jednak że komuś na coś się przyda ten mój wywód, zwłaszcza panu z którym rozmawiałem o Dianie xD Tak czy siak jeszcze postaram się coś napisać w tym tygodniu, jak tylko znajdę ciekawy temat... Może w piątek natchną mnie nowe karty <.<